Transport kolejowy – katastrofa w Viareggio

Viareggio uznawane jest za najważniejsze miasto północnej Riwiery Toskańskiej. Na przestrzeni wieków przyjmowało różne oblicza – od małej wioski rybackiej, przez znany ośrodek stoczniowy, by finalnie stać się dziś nadmorskim kurortem słynącym ze modnych sklepów, bogatego życia nocnego i długich plaż. Ale czy miejsce to znane jest tylko z tej urokliwej i rozrywkowej strony?

29 czerwca 2009 roku to dzień, który na długo pozostanie w pamięci mieszkańców Viareggio. W dniu tym pociąg złożony z lokomotywy E655 i czternastu cystern napełnionych gazem LPG uległ wykolejeniu. Gaz LPG (Liquefied Petroleum Gas) to skroplona mieszanina propanu i butanu. Klasyfikowany jest do klasy 2 jako materiał niebezpieczny o numerze UN 1965. Przy realizacji przewozów w taki sposób uznawany jest również za towar wysokiego ryzyka (TWR).

Przyczyną wypadku było pęknięcie osi zestawu kołowego pierwszej cysterny, która znajdowała się w składzie tego pociągu. Na skutek wykolejenia cysterny, jej zderzenia z elementami infrastruktury kolejowej i wybuchu doszło do ogromnych strat:

  • śmierć poniosły 33 osoby,
  • 27 osób zostało rannych,
  • doszło do przeniesienia pożaru na okoliczne budynki, co dodatkowo spotęgowało straty materialne i środowiskowe.

Pożar po wykolejeniu. Źródło zdjęcia: Wikipedia, Opis: 2009 Viareggio train explosion, data dodania: 29 June 2009, 23:28, Autor: Rabendeviaregia)

 

Świadkowie zdarzenia określali je jako piekło na ziemi, wspominając o ludziach płonących jak pochodnie. Jednym z poszkodowanych był polski kierowca, który odpoczywał w zaparkowanej nieopodal ciężarówce. Mężczyzna doznał poparzeń ponad 50% powierzchni ciała. Poszkodowany został przewieziony do centrum leczenia oparzeń w Turynie, gdzie został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną. Kierowca przeszedł kilka zabiegów przeszczepu skóry, które zakończyły się sukcesem. Miesiąc po katastrofie wrócił do kraju, gdyż postępy leczenia, jak podkreślił sam konsul, który organizował pomoc dla Polaka, były niesamowite.

Sąd pierwszej instancji skazał byłego już dyrektora włoskich kolei państwowych na siedem lat pozbawienia wolności za zaniedbania, których skutkiem był ten tragiczny wypadek. Wyrok został ogłoszony na początku roku 2017. Mauro Moretti był jedną z trzydziestu trzech osób, które zostały oskarżone w procesie po katastrofie. Dziesięć osób zostało uniewinnionych.