Co kraj, to obyczaj, czyli… towary niebezpieczne na świecie. Tanzania, Zanzibar

Myślę, że już dość dobrze znają Państwo jeden z moich cykli publikacji – Towary niebezpieczne na świecie. Wcześniej opisywałam Maltę, tym razem uzupełniam dla Państwa realcję z kolejnej wyspy, położonej na Oceanie Indyjskim – Zanzibaru.

Nie da się ukryć, że w wielu krajach Afryki bezpieczeństwo nie jest na zbyt zadowalającym poziomie. Dla przykładu przytoczę jeden z incydentów, który miał miejsce  w Tanzanii około pół roku temu, w wyniku którego zginęło do 75 osób. Efekt ten był skutkiem wypadku cysterny, która przewróciła się, rozszczelniła i doszło do wybuchu. Tego typu zdarzenia występują niestety dość często na kontynencie afrykańskim.

Ale czy brak bezpieczeństwa zawsze jest niezmienną regułą? Otóż nie. Jak widać na poniższym zdjęciu, inwestorzy i lokalni pracownicy, bardzo dobrze dbają o bezpieczeństwo turystów przebywających w hotelach. Praktycznie każdy obiekt wyposażony jest w pełny zestaw gaśnic, które są łatwo dostępne. Nie da się jednak ukryć, że na tle dość charakterystycznej architektury i egzotycznych krajobrazów wyglądają one dość nietypowo.

Warto w tymi miejscu wspomnieć, że i z tym „problemem” właściciele obiektów radzą sobie dość nieźle. Wiele gaśnic ma lśniący, metaliczny korpus, który idealnie wpasowuje się w otaczający klimat, nadając danemu miejscu jeszcze więcej prestiżu… 🙂

Ale czy wszystko wygląda w taki sposób? Niekoniecznie. Myślę, że inaczej nie byłoby tego wpisu. Podczas moich podróży staram się uwieczniać sytuacje kuriozalne i dość dziwne widoki. Tym sposobem, na wyspie Kwale udało mi się uchwycić nietypowe siedzisko, które stanowiła butla ze skroplonym gazem palnym. Ale cóż… Hakuna matata, nie ma problema przecież zobowiązuje. 🙂

Pozostając w temacie butli, przy okazji odwiedzenia Stone Town, moją uwagę przykuły duże butle z gazem, które swobodnie, niezabezpieczone, stały między stoiskami przygotowujących się sprzedawców. Nie trzeba dużej wyobraźni, aby domyślić się jak duża rzesza ludzi codziennie pojawia się w tym miejscu w godzinach wieczornych, beztrosko spacerując w takim otoczeniu, korzystając z bogatej oferty street food’u.

Uważam, że naprawdę można się  tam rozerwać. Pytanie tylko, czy dosłownie, czy w przenośni… 🙂

Sama masa brutto takiej butli to „zaledwie” 70,9 kg. Mam nadzieję, że tą krótką informacją udało mi się poruszyć Państwa wyobraźnię.

Standardową, a raczej najczestszą praktyką jest również sprzedaż butli z gazami technicznymi, zwłaszcza palnymi, na zwykłych targowiskach. Bardzo często zdarza się tak, że w pawilonach znajdujących się obok punktu z gazami, znajduje się żywność, odzież lub produkty, które na co dzień mają zastosowanie w gospodarstwie domowym:

W stolicy wyspy, Stone Town, bardzo często można natrafić też na „profesjonalne” sklepy, które specjalizują się w sprzedaży takich samych produktów:

Skąd więc taka mnogość towarów na wyspie? Jak można się domyślić, patrząc na położenie tego pięknego miejsca, większość chemikaliów przewożona jest drogą morską. Port w otoczeniu nietypowej architektury, egzotycznych drzew i cudownie błękitnej wody prezentuje się naprawdę nieźle:

Na pewno jednym z ważniejszych elementów tej układanki jest paliwo, które magazynowane jest w jednym miejscu na wyspie. Stacji paliw nie ma też zbyt wiele, więc warto trzymać rękę na pulsie… stój… na wskażniku poziomu paliwa. Niemniej patrząc na wszelkie niedogodności, bez wątpienia rekompensowane są one roślinami okalającymi to miejsce. Bez wątpienia, to najbardziej urocze miejsce do magazynowania paliw jakie widziałam. 🙂

Cysterny co prawda nie wyróżniają się super spektakularnym oznakowaniem…

 

Ale te, które przewożą naftę na lotnisku, pod względem oznakowania (i nie tylko), to już pełna klasa… ?

I oczywiście dopiero po zakończeniu procesu napełniania zbiorników samolotu, straż pożarna zatoczyła kontrolne kółeczko. Mam tylko nadzieję, że zdarzenie, które przywołałam na początku wpisu, jako historia, nie zatoczy koła…

Ale cóż się dziwić, skoro pole, pole…