Co kraj, to obyczaj, czyli… towary niebezpieczne na świecie. Włochy, Apulia – Bari i okolice.

Jakiś czas temu postanowiłam utworzyć nowy cykl publikacji – Towary niebezpieczne na świecie. Wcześniej był Zanzibar, tym razem dodaję dla Państwa krótką relację z Apulii – regionie leżącym w południowych Włoszech. Całe szczęście udało mi się jeszcze zdążyć przed obecną paniką, a byłam tam zaledwie miesiąc temu. 🙂 Niemniej dało się odczuć, że media coraz uważniej przyglądają się rozwojowi sytuacji w związku z koronawirusem.

To był w zasadzie jeszcze ten moment, w którym najpopularniejszy lokalnie produkt był łatwo dostępny na każdym kroku. Mało tego! W normalnej cenie… 🙂 I tu oczywiście ukłon w stronę producenta za skomponowanie etykiety zawierającej wszystkie niezbędne informacje, zgodne z wytycznymi prawodawstwa chemicznego.

Abstrahując już od powyższego tematu, który wciąż jest na czasie, region, który opisuję będzie mi się kojarzył najbardziej z… butlami z propanem-butanem. Można jest spotkać absolutnie wszędzie, nawet w każdym najmniejszym zaułku starego miasta.

Jeszcze bardziej dziwny jest fakt, że są one nie tylko składowane wszędzie gdzie się da, ale są przede wszystkim przemieszczane za pomocą… skuterów. Co ciekawsze, skrzynie, które służą do realizowania tych przewozów, są oznakowane zmniejszonymi nalepkami ostrzegawczymi.

Ruch w interesie i na ulicy jest naprawdę duży, a każdy mieszkaniec bez problemu znajdzie swojego dostawcę. Reklama bez wątpienia jest tam dźwignią handlu. 😉

Pomimo, iż jak już wcześniej wielokrotnie wspomniałam, gaz przewożony był w różnych kierunkach miasta bez ograniczeń, tak w innych miejscach dało się zauważyć pewne „ograniczenia”.

Powyższe zdjęcie proszę oczywiście potraktować z przymrużeniem oka. 😉 Uwieczniłam to na fotografii, gdyż forma przedstawienia kontaktu do biura nieruchomości łudząco przypomina znak dla towarów zapakowanych w ilościach ograniczonych (LQ).

I w zasadzie to by było na tyle. Nadeszła pora powrotu do domu. Miło, że na lotnisku dało się zauważyć prawidłowo oznakowane cysterny. Kończąc wpis, mam cichą nadzieję, że szybko uda się wrócić do poprzedniej rzeczywistości…

0

Co kraj, to obyczaj, czyli… towary niebezpieczne na świecie. Tanzania, Zanzibar

Myślę, że już dość dobrze znają Państwo jeden z moich cykli publikacji – Towary niebezpieczne na świecie. Wcześniej opisywałam Maltę, tym razem uzupełniam dla Państwa realcję z kolejnej wyspy, położonej na Oceanie Indyjskim – Zanzibaru.

Nie da się ukryć, że w wielu krajach Afryki bezpieczeństwo nie jest na zbyt zadowalającym poziomie. Dla przykładu przytoczę jeden z incydentów, który miał miejsce  w Tanzanii około pół roku temu, w wyniku którego zginęło do 75 osób. Efekt ten był skutkiem wypadku cysterny, która przewróciła się, rozszczelniła i doszło do wybuchu. Tego typu zdarzenia występują niestety dość często na kontynencie afrykańskim.

Ale czy brak bezpieczeństwa zawsze jest niezmienną regułą? Otóż nie. Jak widać na poniższym zdjęciu, inwestorzy i lokalni pracownicy, bardzo dobrze dbają o bezpieczeństwo turystów przebywających w hotelach. Praktycznie każdy obiekt wyposażony jest w pełny zestaw gaśnic, które są łatwo dostępne. Nie da się jednak ukryć, że na tle dość charakterystycznej architektury i egzotycznych krajobrazów wyglądają one dość nietypowo.

Warto w tymi miejscu wspomnieć, że i z tym „problemem” właściciele obiektów radzą sobie dość nieźle. Wiele gaśnic ma lśniący, metaliczny korpus, który idealnie wpasowuje się w otaczający klimat, nadając danemu miejscu jeszcze więcej prestiżu… 🙂

Ale czy wszystko wygląda w taki sposób? Niekoniecznie. Myślę, że inaczej nie byłoby tego wpisu. Podczas moich podróży staram się uwieczniać sytuacje kuriozalne i dość dziwne widoki. Tym sposobem, na wyspie Kwale udało mi się uchwycić nietypowe siedzisko, które stanowiła butla ze skroplonym gazem palnym. Ale cóż… Hakuna matata, nie ma problema przecież zobowiązuje. 🙂

Pozostając w temacie butli, przy okazji odwiedzenia Stone Town, moją uwagę przykuły duże butle z gazem, które swobodnie, niezabezpieczone, stały między stoiskami przygotowujących się sprzedawców. Nie trzeba dużej wyobraźni, aby domyślić się jak duża rzesza ludzi codziennie pojawia się w tym miejscu w godzinach wieczornych, beztrosko spacerując w takim otoczeniu, korzystając z bogatej oferty street food’u.

Uważam, że naprawdę można się  tam rozerwać. Pytanie tylko, czy dosłownie, czy w przenośni… 🙂

Sama masa brutto takiej butli to „zaledwie” 70,9 kg. Mam nadzieję, że tą krótką informacją udało mi się poruszyć Państwa wyobraźnię.

Standardową, a raczej najczestszą praktyką jest również sprzedaż butli z gazami technicznymi, zwłaszcza palnymi, na zwykłych targowiskach. Bardzo często zdarza się tak, że w pawilonach znajdujących się obok punktu z gazami, znajduje się żywność, odzież lub produkty, które na co dzień mają zastosowanie w gospodarstwie domowym:

W stolicy wyspy, Stone Town, bardzo często można natrafić też na „profesjonalne” sklepy, które specjalizują się w sprzedaży takich samych produktów:

Skąd więc taka mnogość towarów na wyspie? Jak można się domyślić, patrząc na położenie tego pięknego miejsca, większość chemikaliów przewożona jest drogą morską. Port w otoczeniu nietypowej architektury, egzotycznych drzew i cudownie błękitnej wody prezentuje się naprawdę nieźle:

Na pewno jednym z ważniejszych elementów tej układanki jest paliwo, które magazynowane jest w jednym miejscu na wyspie. Stacji paliw nie ma też zbyt wiele, więc warto trzymać rękę na pulsie… stój… na wskażniku poziomu paliwa. Niemniej patrząc na wszelkie niedogodności, bez wątpienia rekompensowane są one roślinami okalającymi to miejsce. Bez wątpienia, to najbardziej urocze miejsce do magazynowania paliw jakie widziałam. 🙂

Cysterny co prawda nie wyróżniają się super spektakularnym oznakowaniem…

 

Ale te, które przewożą naftę na lotnisku, pod względem oznakowania (i nie tylko), to już pełna klasa… ?

I oczywiście dopiero po zakończeniu procesu napełniania zbiorników samolotu, straż pożarna zatoczyła kontrolne kółeczko. Mam tylko nadzieję, że zdarzenie, które przywołałam na początku wpisu, jako historia, nie zatoczy koła…

Ale cóż się dziwić, skoro pole, pole… 

0

Co kraj, to obyczaj, czyli… towary niebezpieczne na świecie. Malta

Jakiś czas temu postanowiłam utworzyć nowy cykl publikacji – Towary niebezpieczne na świecie. Wcześniej była Ukraina (Odessa), tym razem mam dla Państwa kilka ujęć z Malty, które udało mi się zrobić przy okazji realizowania kursu połączonego z urlopem na tej pięknej wyspie. So let’s just enjoy it!

Zaczęło się dość niepozornie. Aby nie umrzeć z nudów w trakcie lotu rozpoczęłam wypatrywanie wszelkich śladów związanych z technologią chemiczną i inżynierią procesową…

Takim oto sposobem udało się wypatrzyć dumnie prężące się… chłodnie kominowe. 😉

Sztuki przesyłki oczywiście czają się wszędzie, od tych najmniejszych, towarów zapakowanych w kanistry i bębny, po te największe – towary zapakowane w DPPL’ach.  Królują oczywiście chemikalia basenowe. Nie ma w tym nic nadwyczajnego, ponieważ ponad 90% towarów niebezpiecznych dopuszczonych jest do przewozu w sztukach przesyłki, a basen to obowiązkowy element wyposażenia każdego domostwa ze względu na panujące upały.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że materiały niebezpieczne bardzo chętnie przewożone są również w cysternach, zarówno w transporcie drogowym, jak również w transporcie morskim. Poniżej na zdjęciu dumnie prezentuje się gazowiec z LNG, który wpłynął do portu w Marsaxlokk.

Towarami, które można najczęściej zaobserwować na ruchliwych i urokliwych ulicach wyspy są bez wątpienia ropopochodne…

Szkoda tylko, że część z nich przewożona/przechowywana jest w „trupach”, często niekompletnie oznakowanych. Jednego z nich udało mi się spotkać w drodze do Paradise Bay. 😉

Dość dużą popularnością cieszy się też przewóz materiałów żrących w kontenerach-cysternach/cysternach przenośnych. Głównie jest to kwas siarkowy i mieszaniny różnych indywiduów chemicznych wykazujących powyższe zagrożenie.

Ile towarów niebezpiecznych skrywa jeszcze ta wyspa? Kto wie… 🙂 Obiecuję natomiast, że przy następnej wizycie postaram się wypatrzyć ich zdecydowanie więcej. 🙂

0

Co kraj, to obyczaj, czyli… towary niebezpieczne na świecie. Ukraina/Odessa

Tak to już jest, że jak się bardzo lubi swoją pracę, to nie można o niej przestać myśleć nawet na krótkich urlopach. 🙂 Nie da się ukryć, że lubię śledzić wszelkie praktyki związane z obrotem towarami niebezpiecznymi w innych krajach. Wcześniej wszystkie ciekawe przypadki trafiały do moich prywatnych zbiorów, aczkolwiek myślę, że warto się nimi podzielić. Na początek kilka migawek z Odessy. Miłego oglądania!

Pierwsze zdjęcia to seria typu: Gdy tablic pomarańczowych masz zbyt wiele… Po dokładnych oględzinach cysterny okazało się, że w każdej komorze zawarty jest ten sam materiał niebezpieczny – UN 1202. Czyż nie wygodniej byłoby oznakować jednostkę transportową w sposób bardziej uproszczony? 🙂 Tablica pomarańczowa gładka też niczego sobie… 🙂

 

Podglądając natomiast inny sposób realizacji przewozu, sztuki przesyłki, wielokrotnie dało się zauważyć bardzo ciekawy sposób zapisu numeru UN. Dodatkowo, zastanawiam się dlaczego producent/nadawca nie skorzytał najzwyczajniej w świecie z wyłączenia dla towarów zapakowanych w ilościach ograniczonych – Limited Quantities (LQ), biorąc pod uwagę możliwości jakie daje ta pozycja w Wykazie Towarów Niebezpiecznych. 🙂

A jako wisienkę na torcie dodaję lotniskowy pojazd. Czy przewozi towary niebezpieczne? Kto wie… 🙂

0